W niedzielne poranki Żorż często umawiał się z Żanetą na śniadanie w kawiarni. Udawali wtedy, że idą na jedną ze swoich pierwszych randek, ubierali się odświętnie, wychodzili z domu osobno i spotykali się dopiero na miejscu. Z reguły Żorż był na miejscu pierwszy i od razu zamawiał ulubioną herbatę Żanety: fiołkową z pomarańczami, która, zgodnie z tradycyjną recepturą, powinna się parzyć kilka minut - akurat tyle, żeby być gotowa na pojawienie się Żanety.
Tej niedzieli Żaneta pojawiła się w umówionym miejscu jako pierwsza. Przez chwilę myślała, że może pomyliła godzinę albo miejsce spotkania, ale szybko sprawdziła w notesie, że jest we właściwym miejscu o właściwej porze. Tylko gdzie mógł być Żorż?
Mimo początkowego zaskoczenia nieobecnością Żorża, Żaneta postanowiła się nie martwić i poczekać cierpliwie. Żorż słynął z tego, że nigdy przenigdy się nie spóźniał, więc wiedziała, że musiało zatrzymać go coś BARDZO WAŻNEGO.
Żaneta zdążyła już porządnie zgłodnieć, gdy Żorż dotarł na miejsce po kolejnych trzech kwadransach. Miał bardzo zafrasowaną minę i wyglądał na zmęczonego. Nie powiedział ani słowa na przywitanie, tylko od razu zabrał Żanetę do środka i zamówił wodę dla siebie, a dla niej ulubioną herbatę fiołkową z pomarańczami. Dopiero po kilku łykach wody odzyskał głos i opowiedział Żanecie, co się wydarzyło i dlaczego tak bardzo się spóźnił.
Otóż idąc na spotkanie z Żanetą mijał witrynę pewnej mało znanej księgarni, która - ku zaskoczeniu Żorża - była czynna w niedzielę. Postanowił wejść do środka i poszukać prezentu dla Żanety. Wiedział, że od dawna marzy jej się nowe wydanie opowiadań francuskiego sentymentalizmu, więc zagadnął sprzedawcę, czy może takie u niego znaleźć. Okazało się, że na zapleczu znajduje się ostatni egzemplarz. Żorż szybko zdecydował się go kupić, po czym - wiedząc, że już jest spóźniony - złapał taksówkę, by nie pozwolić Żanecie zbyt długo czekać. Taksówkarz okazał się, podobnie jak Żorż, miłośnikiem włoskiej opery i tak się zagadał Żorża na ten temat, że ten wysiadając zapomniał zabrać ze sobą książki. Gdy tylko to zauważył, puścił się w pościg za taksówką, która przejechawszy kilkadziesiąt metrów doznała dość groźnie wyglądającego zderzenia z samochodem wyjeżdżającym z lewej strony. Żorż, nie zastanawiając się, ruszył z pomocą i wyciągnął z samochodu taksówkarza. Na szczęście nic mu się nie stało, więc zdecydował się wrócić po książkę, gdy nagle samochód stanął w płomieniach! Żorż bardzo dobrze znał okolicę, więc od razu skierował się do pobliskiej pracowni zegarmistrza, chwycił gaśnicę i pobiegł gasić płonące auto. Po zakończonej sukcesem akcji chciał jeszcze odzyskać swoją książkę, lecz niestety nie nadawała się już na prezent. Poinstruował więc przybyłe na miejsce służby, co mają robić i popędził na spotkanie z Żanetą.
Spódnica - uszyta z połówki koła z uwolnionej zdobycznej bawełny Koszula - wyprzedaż u RetroStyl Torebka - Rags&Silks Apaszka i pasek - Esme Second Hand Broszka - Ciuchbuda Kolczyki - hurtownia biżuterii Buty - Vices |
Photo by StudioEm
Świetny zestaw, jak ja kocham retro!!!
OdpowiedzUsuńcudowna historia ;) bardzo podoba mi się spódnica, a apaszka 'zrobiła' cały zestaw. super.
OdpowiedzUsuńDziękuję po stokroć! Apaszka dołączyła w ostatniej chwili :)
UsuńKOCHAM CIĘ!!!!!!
OdpowiedzUsuńWZAJEMNIE!!!!! :)
UsuńJa mam to samo co Lola :))))
UsuńPo prostu tak fajnie, że jesteś i od samego przeczytania banan na twarzy się maluje za każdym razem :)))
Dziś czytałam od razu po opublikowaniu, ale nie miałam czasu skomentować i (musiałam!) wróciłam, żeby Ci to powiedzieć :))
Obłędna jesteś z tymi historiami :)*
Spódniczka ładna, ale nie mój styl, więc ciężko mi coś więcej napisać :))
W całym jednak zestawie wyglądasz mega uroczo i jakoś tak... marynistycznie w bardzo pozytywnym sensie :)
Pozdrawiam Ciebie i Żorża :)
Wioletto Droga, nawet nie wiesz, jak przyjemnie się czyta Twoje słowa :* sto miliardów uścisków i buziaków za nie :) Obojgu nam się banan na twarzy namalował, jak je przeczytaliśmy :)
UsuńTo prawda, trochę jest marynistycznie :) może więc wybiorę się w nim do jakiegoś portu pomachać do odpływających statków? Oczywiście, w towarzystwie Żorża.
Ciepłe pozdrowienia!
Czerwone guziczki pięknie korespondują z delikatną spódnicą... po prostu pięknie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te miłe słowa :)
UsuńHistoria z dreszczykiem ale od początku przeczuwałam, że Żorż spóźnił się ponieważ chciał kupić Żanecie prezent :) A swoją drogą to uroczy zwyczaj na takie randkowanie - warto wprowadzić w życie :D No i spódniczka przecudna! Od jakiegoś czas podobają mi się retro spódnice z guzikami z przodu.
OdpowiedzUsuńRandkowanie, zwłaszcza poranne, jest niebywale przyjemnym zwyczajem :)
UsuńTa spódnica może mieć też guziki z boku lub z tyłu - prawdę mówiąc taki był pierwotny zamysł, ale w tym przypadku musiały być jednak z przodu.
Bardzo dziękuję :)
Ciekawa i śliczna stylizacja :-)
OdpowiedzUsuńPrześlicznie dziękuję :)
UsuńJestem miłośniczką takich spódnic i muszę powiedzieć, że z guzikami jest ekstra! A broszkę to masz w ogóle u-lala:))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Broszką sama się zachwycam bez ustanku, więc rozumiem ;)
UsuńNa miejscu Żanety wykonałabym telefon :)
OdpowiedzUsuńOch, ale Żaneta uznała, że bardziej romantycznie będzie poczekać :) I dobrze - przy takim natłoku zdarzeń Żorż pewnie i tak by nie odebrał ;)
Usuńrewelacyjna zarówno historia jak i spódnica!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Ci dziękuję :)
UsuńJa na miejscu Żanety zamówiłabym sama tę herbatę. Nie wytrzymuję bez herbaty nawet kwadransa. Ale przynajmniej był czas na zrobienie zdjęć w oczekiwaniu na Żorża:)
OdpowiedzUsuńCała magia niedzielnego śniadania polegała na tym, że to Żorż zamawiał herbatę :)
UsuńWłaśnie ten czas trzeba było wykorzystać ;)
jejku, jaka cudowna sukienka !!! nie mogę się napatrzeć ! <3 mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :)
UsuńŚwietna stylizacja, i teraz wiem kto mi sprzątnął z przed nosa torebkę :))
OdpowiedzUsuńNo, ona już chyba w lutym zwróciła moją uwagę, ale jakoś nie mogłam się zdecydować :)
UsuńBardzo dziękuję!
Wszystko mi się podoba - począwszy od spódnicy, na apaszce skończywszy :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz uroczo!
P.S. Historyjka przednia, ale podziwiam Cię za cierpliwość - ja bym pewnie już ze 100x zadzwoniła ;)
Bardzo dziękuję!
UsuńW romantycznym czekaniu na mężczyznę, który się nigdy nie spóźnia też jest mnóstwo uroku :)
Popieram wyglądasz uroczo. Jak nie z tej epoki,bardzo kobieco.
OdpowiedzUsuńP.S Mnie by Żorż tam już nie zastał. Spóźniający się chłopcy jedzą sami:P.
Dziękuję serdecznie!
UsuńNa chłopców, którzy nigdy się nie spóźniają, czasem warto zaczekać :)
Śliczny, stylowy komplet:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję!
UsuńPrzeczytałam inro i wiedziałam, że to będzie coś ekstra.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam!