Żaneta zawsze była bardzo ciekawa pochodzenia nazwiska swojego męża. W końcu w okolicach Żaneiro de Rio nigdy nie mieszkały żyrafy ani nawet tędy nie przechodziły. Z listów, które wymieniała ze stryjecznym dziadkiem Żorża, Cedrykiem Żyrafko, dowiedziała się, że jego przodkowie pochodzili z Irlandii. Jednakowoż w Irlandii również, nawet w dzisiejszych czasach, bardzo trudno spotkać żyrafę. Postanowiła zatem spojrzeć stryjecznemu dziadkowi Żorża prosto w oczy i poznać w końcu całą prawdę.
W tym celu zaprosiła Wuja Cedryka, jak postanowiła go nazywać, do Żaneiro de Rio, aby o wszystko go wypytać. Wuj był człowiekiem niezwykle zajętym, ponieważ trudnił się tresurą kotów cejlońskich, które podpijały właścicielom herbatę, a wiadomo powszechnie, ile to roboty, żeby czegoś nauczyć kota. Tym nie mniej obiecał poświęcić Żanecie cały poranek. Spotkali się o godzinie ósmej trzydzieści rano, gdyż o tej porze przychodził pociąg. Żaneta postanowiła, że najlepiej tak zajmujący poranek najlepiej spędzić przy pysznej kawie. Poszli więc do niedawno otwartej Kawiarni Europejskiej. Zająwszy miejsce Żaneta zaczęła przeglądać bardzo obszerną kartę, a Wuj Cedryk, zamówiwszy kawę, rozpoczął opowieść.
Okazało się, że w piętnastym wieku przodek Żorża, sir Mathghamhain
McDarren musiał uciekać z Irlandii, gdyż był po kądzieli jedenastym kandydatem
do objęcia tronu. Przez Francję i Italię przedostał się do Afryki. Jednak nie
mógł się odnaleźć w świecie arabskim i ruszył na południe szlakiem do źródeł
Nilu. Należy nadmienić, że w tym miejscu Wuj Cedryk zamówił już trzecią kawę,
chociaż Żaneta wypiła tylko małe cappuccino. Dalej Wuj opowiadał, że ujrzawszy
piękne sawanny afrykańskie sir Mathghamhain
zakochał się w nich oraz w ludziach, którzy je zamieszkiwali. Właśnie oni
opowiedzieli sir Mathghamhainowi o legendarnym myśliwym, który w
pojedynkę upolował żyrafę. Na pamiątkę tego wydarzenia nadano mu imię Kameelperd,
co przetłumaczono sir Mathghamhainowi jako żyrafko (kolejna kawa Wuja
Cedryka). Sir Mathghamhain spędził tam wiele lat aż w końcu
dokonał tej samej sztuki i odtąd używał wyłącznie imienia Żyrafko. Wtedy to
dowiedział się o tym, że pozostałych dziesięciu kandydatów do tronu już nie
żyje i że Irlandia czeka na niego. Postanowił więc, że jako Mathghamhain Żyrafko
pojedzie zażądać korony.
Żaneta już
od chwilę wcześniej zauważyła, że Wuj Cedryk mówi coraz wolniej i z coraz
większym namysłem, a w tym momencie ni mniej, ni więcej, tylko zapadł w
drzemkę. Zrobiło jej się żal zapracowanego tresera kotów, więc postanowiła
okryć go płaszczem. Gdy nie budził się przez dłuższą chwilę, Żaneta zapragnęła
zaspokoić swoją ciekawość i spróbować kawy po irlandzku, którą z takim
entuzjazmem zamawiał stryjeczny dziadek Żorża. Umoczywszy usta Żaneta
zrozumiała, że tego ranka dużo więcej dowiedziała się o Cedryku Żyrafko niż o
pochodzeniu jego nazwiska.
Sukienka z elastycznej bawełny - uszyta na podstawie wykrojów: góra - Burda 8/2012 numer 133, dół - wykrój na spódnicę ołówkową z Burdy "Szycie Krok po Kroku" 1/2013 Pasek - zakupiony za złotówkę w secondhandzie Klipsy - Ciuchbuda Kozaki - CCC Lasocki |
Photo by MoniaLissa
Scenerii do spotkania Żanety ze stryjecznym dziadkiem Żorża użyczyła Herbaciarnia Niebieskie Migdały
***
Kochani, zdecydowaliśmy się z Żorżem wziąć udział w konkursie Blog Roku 2013, ponieważ mamy nadzieję, że spełni się w ten sposób kilka naszych pragnień.
Po pierwsze - że trafi tutaj do nas szersza grupa czytelników, z którymi będziemy mogli dzielić się naszymi historiami o życiu w Żaneiro de Rio.
Po pierwsze - że trafi tutaj do nas szersza grupa czytelników, z którymi będziemy mogli dzielić się naszymi historiami o życiu w Żaneiro de Rio.
Po drugie - marzymy o wygraniu vouchera na wycieczkę, która pozwoli nam potwierdzić (lub na zawsze zdementować) opowieść Wuja Cedryka.
Po trzecie - marzy nam się, by w Pałacu Hospicjum Fundacji Gajusz, dla którego mamy wiele ciepłych uczuć, niczego już nie brakowało.
Będzie nam bardzo miło, jeśli pomożecie nam spełnić nasze marzenia, a przynajmniej dwa z nich :) Wystarczy tylko, że ze wszystkich telefonów, jakie macie w zasięgu, wyślecie po jednym smsie o treści J00464 na numer 7122. Koszt 1 smsa, czyli 1 zł + VAT, zasili właśnie Fundację Gajusz. Więc do dzieła :)
:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSukienka jest cudna! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńPiękna sukienka na wyjątkowe spotkanie!
OdpowiedzUsuńI doskonale się sprawdziła :) Bardzo dziękuję!
UsuńSukienka bardzo ładna. Idealna na wyjście do kawiarni! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w konkursie!
Rzeczywiście, sukienka wpasowała się do klimatu miejsca :) Dziękuję!
UsuńPrześlicznie się prezentujesz w tej sukience :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :)
UsuńAleż się fajnie czyta Twoje teksty :) I jakże wymowny koniec! Super!!
OdpowiedzUsuńA sukienka bardzo fajnie podkreśla zgrabną figurę, do tego bardzo elegancka a jednocześnie uniwersalna. Ideał :)
Cieszę się, że Ci się spodobało!
UsuńA sukienka jest elastyczna, więc bardzo wygodna w noszeniu - rzeczywiście, jest bardzo uniwersalna :)
Śliczna sukienka i wpis z pewnym klimatem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńZajmująca opowieść z równie interesującą pointą :) A sukienka odpowiednio elegancka na spotkanie z tak szacownym członkiem rodziny :)
OdpowiedzUsuńSzkoda jedynie, że Wuj Cedryk pod koniec spotkania przestał dostrzegać uroki sukienki ;)
UsuńDziękuję Ci za miłe słowa!
Bardzo ładna sukienka oraz ciekawe klipsy :)
OdpowiedzUsuńOpowieść jak zawsze wciągająca, tylko nadal nie wiem skąd Żyrafko w Żanerio de Rio ;)!?
Niedawno zakupiłam sobie pewien zestaw porcelany do kawy i co ja widzę?? Moje piękne poziomki są również u ciebie na blogu !!! Czyż nie są urocze :D!
Pozdrawiam
Kamila
Niestety, Żanecie również nie udało się tego dowiedzieć, ale może obiecać solennie, że nie ustanie w próbach rozgryzienia tej tajemnicy ;)
UsuńPoziomki są bardzo sympatyczną ozdobą każdej filiżanki z kawą. Lub herbatką :)
Bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów!
lubię twoje opowieści
OdpowiedzUsuńNidy nie wiem czy żartujesz czy mówisz poważnie :)
Sukienka super
Muszę Ci wyjawić, że czasem troszeczkę żartuję :)
UsuńDziękuję!
Piękna sesja, treser kotów cejlońskich mnie powalił :-) Opowieść zacna!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Mam jednak nadzieję, że trener kotów cejlońskich Cię tak całkiem nie znokautował :)
UsuńPiękna sukienka, świetna sesja zdjęciowa.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te miłe słowa :)
UsuńŚwietna sukienka, idealne leży a opowieść jak zawsze- wciągająca:) Trzymam kciuki za Ciebie w konkursie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrześlicznie Ci dziękuję!
UsuńSuper ty w super miejscu!
OdpowiedzUsuńTo prawda, miejsce jest niezwykle urokliwe :)
UsuńDziękuję!
Sukienka wyszła super, bardzo podoba mi się lamówka przy dekolcie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci przypadła do gustu :)
UsuńPodoba mi się, bardzo elegancko Pani wygląda. :)
OdpowiedzUsuń