wtorek, 22 kwietnia 2014

O tym, jak Żaneta zapragnęła odegrać ważną rolę w lotnictwie

Ta wiadomość zelektryzowała Żanetę! Król zagra koncert w Żaneiro de Rio. Nie da się ukryć, że Żaneta była największą fanką Elvisa Presleya i oto on sam, we własnej osobie leci na spotkanie z nią... No, może nie do końca po to miał się tu pojawić król rock&rolla, ale Żaneta postanowiła, że musi zrobić wszystko, żeby chociaż na chwilkę spotkać swojego idola. Będąc odpowiedzialną, z góry odrzuciła niedorzeczne pomysły, jak porwanie jego samolotu lub skok pod limuzynę, w ogóle jej to nawet nie przeszło przez myśl. Pomyślała również, że czekając w tłumie na lotnisku lub pod hotelem tylko się skompromituje. 


Przypomniała sobie, że ma gdzieś w szafie strój stewardessy z balu przebierańców - tego, na którym Żorż był przebrany za pilota. Miała również, co najważniejsze, kuferek, który czynił ją wielce wiarygodną. Postanowiła wcielić ten genialny plan w życie.
 
Na terminalu zjawiła się ponad dwie godziny przed planowanym lądowaniem Króla, szczęśliwa, że tak niewielu osobom udało się dotrzeć do tej tajnej informacji. W zasadzie, im dłużej się rozglądała, tym bardziej nabierała przekonania, że żadna z obecnych na lotnisku osób nie wie, że już wkrótce pojawi się tutaj sam Elvis, w innym przypadku nie mogliby przecież jeść tak spokojnie kanapek z rzeżuchą czy przeglądać gazet codziennych! Żaneta w każdym razie, nie mogła usiedzieć na miejscu, więc przechadzała się nieustannie w tę i z powrotem, ćwicząc to, co nazwała w myślach "krokiem stewardessy".
Tuż przed godziną przylotu Króla, gdy napięcie Żanety sięgało już zenitu, z głośników na lotnisku rozległa się informacja, że samolot, na który czekała za chwilę wyląduje na terminalu krajowym. "Krajowym? Ale jak to: krajowym?" - w popłochu pomyślała Żaneta, uświadamiając sobie, że terminal międzynarodowy, na którym się znajdowała, jest położony co najmniej 4 kilometry od krajowego. Spojrzała przez okno w tamtą stronę i zobaczyła kłębiący się tłum fanek i fotoreporterów. Ach, no tak...
Żakiet - interpretacja wykroju na żakiet z Burdy 8/2012:
skrócony, dopasowany w talii zaszewkami, dodane guziki,
wykonany z granatowej gabardyny
Spódnica - More Than Vintage
Kuferek - Vintage Style
Rękawiczki - Monnari
Apaszka - Rags&Silks
Buty - Ryłko
Fascynator - wykonany u modystki na zamówienie

Photo by StudioEm

20 komentarzy:

  1. Przygody Żanety są jak zwykle bardzo zajmujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością są niezwykle zajmujące Żanetę ;)

      Dziękuję!

      Usuń
  2. Chyba moje drugie imię powinno brzmieć właśnie Żaneta... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czytać Przygody Żanety z rana! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, no szkoda, ale to chyba Elvis musi bardziej żałować nie spotkania Żanetki... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym Żaneta jest przekonana do głębi serca! :)

      Usuń
  5. Cudowna przygoda, ciuszki odlotowe:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. :)
    Świetna historia, czytałam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  7. ojć historia ma smutny koniec :( ale ślicznie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Żaneta zalewała się łzami przez dłuższy czas :(
      Mam nadzieję, że nie tylko ślicznie, ale także wiarygodnie ;)

      Usuń
  8. Piękny strój a la stewardesa :) Guziki i kuferek dopełniają całości, a przybranie głowy jest po prostu GENIALNE!!!
    Historia jak zawsze wciągająca! Niech Elvis żałuje, że wybrał terminal bez Żanetki!
    Pozdrawiam
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tylko Elvis wiedział, jak bardzo Żaneta chciała się z nim spotkać i ile w tym celu zrobiła, na pewno bardzo by żałował ;)

      Dziękuję serdecznie!

      Usuń
  9. Niezwykle ujmujące są Twoje historie ;)
    Strój cudny :)

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za wszystkie miłe słowa, a krytykę z pokorą przyjmuję:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...