Zaczęło się lato. Żaneta uwielbiała tę
porę roku. Wszystkie drzewa i krzewy już dawno się zazieleniły, a co poniektóre
zaczęły już wydawać owoce, na które od dawna czekała. Żaneta, jako osoba
niezwykle zapobiegliwa i przewidująca, nie poprzestawała na zajadaniu się
przepysznymi smakołykami. Zawsze w tym czasie spędzała mnóstwo czasu na
przygotowywaniu dżemów, konfitur i kompotów, które miały osładzać jej i Żorżowi
długie zimowe wieczory oraz popołudniową herbatkę. Tego akurat dnia zajmowała
się smażeniem poziomek, które zbierali razem z Żorżem w lesie nieopodal Żaneiro
de Rio.
Żaneta zdawała sobie sprawę z tego, że jej
poziomkowe konfitury są najlepsze w całej okolicy, ale zawsze sama twierdziła,
że najlepsze robi jej znajoma pani Rabatko. Pani Rabatko była przeważnie bardzo
smutna, gdyż jej kot cierpiał na chroniczny katar, a opinia Żanety na temat jej
konfitur zawsze poprawiała jej humor. Właśnie zamykała ostatni słoiczek, kiedy
usłyszała nerwowe pukanie do drzwi. Gdy je otworzyła ujrzała zadyszanego i
spoconego gońca z biura Żorża (biedakowi po raz kolejny pękła dętka w służbowym
rowerze), który wręczył jej kartkę napisaną przez Żorża: "Najdroższa i
najukochańsza Żanetko (ach, ten Żorż!) śpieszę Cię powiadomić, że dzisiaj
wieczorem odwiedzi nas Pani Burmistrzowa, która osobiście chce Cię prosić o
przysługę".
Żaneta w pierwszej chwili zamarła z
przejęcia. Wizyta Pani Burmistrzowej była ogromnym zaszczytem, gdyż była ona
potomkinią najznakomitszego i najstarożytniejszego rodu, jaki kiedykolwiek
zamieszkiwał okolice Żaneiro de Rio. Szybko potrzebny był plan. Na szczęście
Żaneta rano upiekła przepyszne bułeczki, te, które tak uwielbiają wszystkie
okoliczne dzieci. I oczywiście miała do dyspozycji najlepsze okoliczne
konfitury. Pozostawało tylko wypolerować srebrne łyżeczki i wyciągnąć z
kredensu porcelanę po praprababci. Żaneta była gotowa.
Wieczorem Żaneta i Żorż zjedli tylko po
pół kawałka ciasta, gdyż z przejęcia nie mogli nawet pomyśleć o porządnym
podwieczorku. Marzyli o tym, żeby Pani Burmistrzowa już się pojawiła i rozwiała
ich domysły dotyczące dzisiejszej wizyty. W końcu za oknami dał się słyszeć
odgłos konnego zaprzęgu (Pani Burmistrzowa nie podzielała zachwytu motoryzacją
swojego męża Burmistrza) i gromkie "prrrr" naprzeciw ich domu. Tuż po
chwili odezwała się kołatka u drzwi.
Gdy państwo Żyrafko je otworzyli ich oczom
ukazał się ogromny, fantazyjny kapelusz pełen piór, przeróżnych egzotycznych
ptaków i orientalnych owoców. Nieco niżej znajdowała się nadobnie uśmiechnięta
twarz Pani Burmistrzowej, która powitała gospodarzy gromkim "Dzień dobhy
moi kochani".
Pani Burmistrzowa grzecznie spróbowała
bułeczek i konfitur (które zasmakowały jej o wiele bardziej niż wypadało jej okazać),
po czym, godnie ugoszczona, tak zwróciła się do Żanety: "Moja dhoga Pani
Żaneto. Jak Pani zapewne doskonale wie, co hoku organizuję Letnie Przyjęcie,
któhego gospodarzem jest mój mąż. Niestety w tym hoku nie dam hady tego
uczynić, gdyż ten podły doktoh Skalpelowicz upahł się, że muszę akuhat tehaz
pojechać do sanatohium. Najdhoższa pani Żaneto, tylko do Pani mogę się zwrócić
o pomoc. Mój mąż tyle dobhego o pani słyszał od pani męża. Pani musi
zohganizować to przyjęcie. Będę pani dozgonnie wdzięczna. No cóż, na mnie już
poha. Jeszcze haz dziękuję. Do zobaczenia najdhożsi". Po tych słowach
wyszła i odjechała, jak się później okazało, od razu do sanatorium.
Przez dłuższą chwilę do Żanety i
Żorża nie docierało, co się właśnie stało. Pierwsza otrząsnęła się Żaneta,
która uwielbiała nowe wyzwania. Następnego dnia rano udała się na poszukiwanie
idealnego miejsca na Letnie Przyjęcie Burmistrza.
Sukienka z bawełny - na podstawie wykroju 104 z magazynu "Burda" 5/2014 Torebka - Ciuchbuda Kapelusz - z małego sklepu na Korfu Buty - Ryłko Bolerko - z wyprzedaży u RetroStyl |
O Żaneto , jak dobrze, że miałaś te bułeczki upieczone.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że Burmistrzowa doskonale wie co robi , powierzając Wam zorganizowanie tego przyjęcia . Bawcie się doskonale!
Żaneta uważa, że na niespodziewane sytuacje zawsze dobrze jest mieć przygotowane jakieś bułeczki :)
UsuńDziękuję za odwiedziny!
Z wielką przyjemnością wzięłabym udział w tym przyjęciu Żanety i spróbowałabym słynnych konfitur, jaka szkoda, że nie mieszkam w Żaneiro de Rio i nie mogę podkraść jednego zaproszenia z biura Burmistrza!... *^O^*~~~
OdpowiedzUsuńKompletnie przepadłam w Twoich historiach... Są fantastyczne :D A i sukienka piękna :)
OdpowiedzUsuńPani Burmistrzowa ładnie poprosiła, nie czekając na odpowiedź, powiedziała 'dziękuję'. Uwielbiam takie prośby ;) hihi
OdpowiedzUsuńRozpływam cudownie się czytając i oglądając :)przesyłam duży uśmiech
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przyjęcie odbędzie się w Parku Źródliska - z przyjemnością wpadnę ;)
OdpowiedzUsuńKogo to jest blog?!
OdpowiedzUsuńJesteś osobistością publiczną, piszesz dla znajomych?