Nadszedł sierpień i jak co roku w okolicach Żaneiro de Rio szykowano się do żniw. Jedną z tradycji okolicznych obszarników, która niezmiernie zasmucała i bulwersowała Żorża Żyrafko, było polowanie na lisy urządzane tuż przed tym najważniejszym dla farmerów w roku wydarzeniem. Tego roku jednak postanowił działać, aby uratować jak największą ilość tych pożytecznych i sympatycznych zwierzątek. Już od kilku tygodni w tajemnicy budował dla nich głęboko w lesie kryjówki. U zaprzyjaźnionego masarza miał zamówioną ogromną ilość kiełbasy dla zmylenia gończych psów. Zamierzał ułożyć z niej drogę i wywieść je z pola w zupełnie innym kierunku. Pomysłowość Żorża w temacie ratowania bezbronnych stworzeń nie miała granic. Dowiedział się od znajomego, że bankrutująca fabryka zabawek ma na sprzedaż nieograniczone ilości pluszowych lisów. Oczywiście od razu postanowił zakupić ich większą partię i dla zmylenia również myśliwych poumieszczać je wypchane kiełbasą w wykopanych przez siebie osobiście norkach niezwykle podobnych do lisich. Żorż tryumfował. Był pewien, że dzięki jego działaniom żaden lis w tym roku nie padnie ofiarą myśliwych.
Ostatniej niedzieli przed żniwami, której co roku odbywało się polowanie, wcześnie rano Żorż oznajmił Żanecie, że chciałby zabrać ją na wycieczkę za miasto. Po drodze Żorż opowiedział jej o gorzkim losie, jaki spotyka miejscowe lisy. Żaneta nic o tym nie wiedziała, gdyż zawsze w tym czasie była zajęta robieniem przetworów z późnych wiśni, które wtedy wychodziły najsmaczniejsze. Następnie obliczywszy z góry efekt opowieści oznajmił tajemniczo, że w tym roku wszystko będzie inaczej.
Gdy przybyli na miejsce Żorż z lekkim zdziwieniem stwierdził, że na miejscu nie ma jeszcze nagonki, myśliwi nie są ustawieni pod lasem i w ogóle nie słychać gończych psów. Pomyślał, że to może jeszcze za wcześnie, ale z biegiem czasu jego zdziwienie przerodziło się w niepokój, a następnie w pewność, że coś poszło nie tak i pobiegł sprawdzić, co się dzieje. W wielkiej konsternacji odkrył, że nigdzie nie ma rozłożonej przez niego kiełbasy, a przygotowane kryjówki są puste. Czekając na Żorża lekko znudzona Żaneta zaczęła się przechadzać wśród zbóż i już po chwili jej drogę przebiegł lis ścigający polnego szkodnika...
Kilka dni później będąc w biurze Żorż w ramach kontroli przeglądał dziennik Towarzystwa Myśliwskiego Żaneiro de Rio, a w nim na przedostatniej stronie znalazł notatkę następującej treści:
(...) Podczas zebrania ustalono, że trzeba sprowadzić w okolicę lisy z sąsiednich okręgów, gdyż pomimo rezygnacji z dorocznego odstrzału lisa zwierzęta te nie radzą sobie z wyłowieniem szkodników polnych, które szczególnie rozpleniły się w tym roku. Jednocześnie jednogłośnym postanowieniem uchwalono rozpoczęcie śledztw w sprawach: samowoli budowlanej w środku lasu, odkrytej przez gajowego Osiołko, sabotażu polegającego na dokarmianiu lisów kiełbasą oraz niewytłumaczalnego aktu wypychania tąże kiełbasą pluszowych zabawek.
Podpisano: sekretarz Towarzystwa Myśliwskiego Żaneiro de Rio Makary Masełko-Smażyński.
Spódnica - uszyta według własnego pomysłu Koszulka - Pan tu nie stał Pasek - dobrze wydana złotówka w secondhandzie Futrzany kołnierz - Vintage For Ever Torebka - z wyprzedaży u Vintage Girl Skirt - handmade, own pattern T-shirt - Polish shop Pan tu nie stał Belt - 1 zloty spent in secondhand Fur collar - Vintage For Ever Bag - sales from Vintage Girl wardrobe |
Photo by MoniaLissa
Jestem rozczarowana,że ani jeden lisisko do zdjęcia nie zapozował:)
OdpowiedzUsuńA nie wystarczy, że tak pięknie zapozowała Żaneta? ;)
UsuńŻaneta próbowała przekonać jednego spotkanego lisa do tego, żeby pozwolił sobie zrobić zdjęcie, ale okazał się zupełnie głuchy na jej argumenty :)
UsuńOpowiadanie świetne, spódniczka również .
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuńkoszulka - powalajaca jak zreszta wiekszosc ciuchow Pan tu nie stal! twoj talent krawiecki laczysz ze swietnym gustem! dobra robota!
OdpowiedzUsuńBLOGDROBE
Bardzo dziękuję za te miłe słowa :)
UsuńBiedny Żorż i co za historia?! :))))
OdpowiedzUsuńStylizacja i zdjęcia jak zwykle mnie zachwyciły.
Pozdrawiam
Żorż był niepocieszony, to trzeba przyznać.
UsuńDziękuję! :)
Cudnie piszesz. I myślę, że Żorża zamiłowanie do lisów musi mieć coś wspólnego z tymi wszystkimi rudościami, jakie przemycasz na zdjęciu. Gdzie chowasz swoją kitę? Przemieniasz ją może w ten kołnierzyk futrzany, kiedy przyjmujesz ludzką postać? :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te przemiłe słowa :)
UsuńNa szczęście kołnierzyk nielisi, a wszystkie rude zwierzątka w okolicach Żaneiro de Rio mają się zupełnie dobrze :)
to się nazywa mieć wyobraźnie :) Brawo dla Żorża :) I Ciebie. No bo cóż lepiej wygląda w zbożu ponad traktor :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy :)
UsuńTraktory całkiem nieźle komponują się ze zbożem, to trzeba przyznać ;)
Fantastyczne te fotki w zbożu! A te traktory!!! ;D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)
UsuńWhat enchantingly lovely photographs - you've captured the spirit of late summer so gorgeously here. I'm smitten with your tractor print top. That has to be one of the funnest modern novelty prints I've ever seen.
OdpowiedzUsuńBig hugs from Canada & many thanks for your comment on my shirtwaist dress post,
♥ Jessica
Thank You for all Your kind words, they are so flattering :)
UsuńI am very happy that You visited my blog :)
Koszulka super! Zdjęcia też mi się podobają, wyszły świetnie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńKoszulka i spódniczka są boskie!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz i jak zwykle świetnie piszesz :)
ale koszula świetna!
OdpowiedzUsuńSpódniczka urocza ale tak na prawdę sesję ukradła bluzka w traktory na tle zbóż :D
OdpowiedzUsuńniezła historia :). Bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest przekomiczny! Bedę wracać :D
OdpowiedzUsuńI "ahhhohh" na widok koszulki Pan tu nie stał, od miesięcy zbieram się do zakupu czegoś tej marki i chyba w końcu się skuszę :)